Zlepka zdjec z ostatnich dni. Duzo sie dzieje. Szybko sie dzieje. Ale niech tak bedzie. Chce juz znac plan lekcji. Chce to pogodzic z zajeciami z migania. Prawko musze odlozyc w czasie bo nie takie slownictwo mi na mature potrzebne... ALE TO NIC, WAZNE ZE NIE STOJE W MIEJSCU, WAZNE ZE DO PRZODU. Inside out - od wczoraj jedna z moich ulubionych bajek. Bez watpienia. Smutek jest nieodlacznym elementem radosci. Radosc nieodlacznym elementem smutku. Tylko majac punkty odniesienia mozna byc szczesliwym. Tylko wyplakujac smutek mozna sie oczyscic. Gromadzenie go w sobie tylko zrani nas samych i innych. Lub wyparcie sie go. Gdzie obojetnosc przejmuje stery nad nami.. Tyle razy pisalam, moje male madrosci zyciowe ktorymi sie kieruje nagle zobaczylam na ekranie kina pokazane w tak cudowny sposob. Kristinie chyba tez troche serducho rozmieklo. Nagle przestala narzekac ze to bajka.. Leci tydzien za tygodniem. Tesknie za babcia i mama. W Polsce mam wrazenie ze czas stanal w miejscu. Czas sie toczy po staremu. Dziewczynki moje pracuja, walcza o swoje marzenia. Babcia z dziadkiem sprawdzaja skrzynke czy juz napisalam. Mama narzeka ze goraco. Niedlugo rok szkolny sie zacznie. I znow wyrabianie rutyny. Nie wiem na co zbieram pieniadze. Juz milion pomyslow mi przeszlo przez mysl. Mialo byc na szkole. Mialo byc na inwestycje w przyszlosc w Polsce. A moze by tak uzbierac na wynajecie pokoju na nowy start? A moze na college tutaj? Moze by tak poszukac pracy jako normalna niania za rok? A moze dluzej odkladac? Niech sie cos stanie w moim zyciu co nasunie mi odpowiedz.....