Dwa zycia. Jestem zawieszona w prozni. Nie zrozumiecie tego dopoki sami nie wyjedziecie. Wiem, ze duzo osob chce, stara sie mnie zrozumiec i za to dziekuje, ze probujecie, ale wiele osob nie umie i nie chce tego pojac. Rozumiem, ze ciezko. Nie mam zalu. Pojmiecie tylko wtedy kiedy sami wyjedziecie. To byl moj najdziwniejszy wyjazd do Polski... pelen przemyslen, spontanicznosci, szybkich decyzji, nauk i nowych doswiadczen.
Otwieram oczy w MOIM pokoju, w MOIM domu w Anglii. Ide otworzyc okno. Chwytam za dwa uchwyty na klikniecie i pcham do wewnatrz. Ide do lazienki sie umyc. Odkrecam dwa kurki ktore w ogole nie lacza sie kranem i myje twarz w taki sposob aby sie nie poparzyc lub nie zamarznac. Mieszam wode reka, przejezdzajac otwarta dlonia przez dwa strumienie nastepnie w trybie ekspresowym przykladam dlon do twarzy. Nastepnie ide zrobic sobie kawe. Wlaczam muzyke z komputera, monitor wlaczam przyciskiem do gory. Otwieram moja szafe, jak zawsze nie wiem co ubrac, ale w koncu costam wybieram. A teraz jestem w Polsce. W MOIM pokoju, w MOIM domu. Wstaje, probuje otworzyc okno - kurwa, dlaczego nie moge? Aha, musze przekrecic klamke i pociagnac do siebie. Spoko. Przypomnialo mi sie. Ide do lazienki. Gdzie sa te kurki? Jakis maly ten zlew.. Ok, ogarnelam juz. Nie ma tu zadnych kurkow tylko jeden uchwyt. Łał, moge wyregulowac sobie temperature strumienia wody. W kuchni obracam sie dookola. Troche zbednych sekund i ruchow zajmie mi uswiadomienie sobie gdzie sa sztucce a gdzie szklanki. Wszystko odwrotnie. Wlaczam komputer, wlaczam monitor. Boze, jaka jestem glupia. Nie wiem gdzie jest przycisk do wlaczania monitora. Aaa, na dole. No tak, faktycznie. Zawsze przeciez tu byl. Otwieram walizke... no tak, moglam zabrac inne ciuchy, nie wzielam tych ktore teraz chcialabym zalozyc. Norma.Otwieram wiec moja szafe.. WOW, ile super ciuchow, zapomnialam juz ze takie mam, ok, juz cos wybralam. Dziwny poranek, niby moj ale nie moj.
To tylko garstka nawykow ktore mi towarzysza. Jest ich duzo wiecej. W klubach gdy kogos popchne mowie "oh, sorry" zamiast "przepraszam". Nie imprezuje po polsku juz jakis czas przeciez. Nie bylam dawno pijana po polsku. Nagle uswiadalam sie ze moje "Łoł" gdy mi cos spadnie lub strace rownowage nie zawsze mi towarzyszylo. Powinnam zawolac "o kurwa" ? Przeciez i tak nikt tego nie zrozumie. A nie, przeciez w sumie teraz zrozumie. Idac ulica mysle kiedy w koncu spojrze w zla strone i mnie potraci jakis samochod lub kiedy wyciagne reke do kierowcy autobusu aby zjechal na przystanek a on uzna, ze mnie pojebalo lub robie sobie z niego jaja.
Tak, tak. Ktos moze pomyslec, ze sobie wmawiam, wyolbrzymiam, ze juz bez przesady. A mi sie chwilami chce plalac, bo to moje nawyki z mojego drugiego zycia. Ktore MUSZE miec w ciagu dnia, bo ma je kazdy tutaj. I sa juz moja codziennoscia, a bedac 3 dni w Polsce mam prawo sie zapominac czasami. To nie takie proste. Dwa lozka, dwie szafy, dwa numery telefonow, dwie waluty w portfelu, dwa DOMY... i tak naprawde czuje sie zawieszona w prozni. Bo nie naleze to zadnego zycia w 100%. Gdy ktos mowi w Polsce "a u Ciebie, jaka jest u Ciebie pogoda, bo u nas..czy u Was... a masz u siebie.. bo my mamy u nas.." mysle JAKIE U MNIE. JAKIE U WAS. JA TEZ NALEZE DO TEGO SWIATA. I NAGLE OCIEKAM PATRIOTYZMEM. Ale gdy opowiadam cos uzywam zwrotow "wracam do domu, u nas... u mnie... w moim pokoju, w mojej szkole " i jestem czescia tego swiata. Tu mam swoje zycie. W Anglii. I gdy jestem w Polsce i opowiadam cos lapie sie na tym ze na Anglie mowie "u mnie... mam w swoim pokoju, mamy taki sklep..". Czyli... gdzie wlasciwie jest moje U MNIE. To prawda, jestem zawieszona gdzies pomiedzy. Nie jestem nieszczesliwa, KOCHAM SWOJE ZYCIE. ZYCIA. Ale nie jest latwo zrozumiec to innym. W sumie jak... wielkie rzeczy staja sie norma, odebrane drobiazgi dawnej rutyny zaczyna sie doceniac.
"Tesknota to piekne uczucie. Podobne do milosci ale smutniejsze. Tesknota to takie uczucie jak smutna milosc. Uczucie rozpamietywania tego, co bylo najpiekniejsze i zapominania tego, co bylo zle. PRZYPOMINANIA SOBIE RZECZY, KTORE NIGDY SIE NIE ZDARZYLY I ZYCIA Z NADZIEJA ZE JESZCZE KIEDYS SIE POWTORZA." A pozniej sie przylatuje, staje na przeciwko rodzicow i uswiadamia sie sobie ze sa takie osoby, ktore z daleka kochaja piekniej. Szkoda ze wlasnie oni.. Dziwny mam humor, dziwna niedziela. Projekt do szkoly do zrobienia na czwartek, ciekawe jak sie z tym wyrobie... Nie chce o tym myslec. Jutro zaczynamy kolejny tydzien...