Z samym "żarciem podstawowym" trzymam się dobrze, jakieś 400-500 kcal dziennie, chyba nawet nie. Za to dzisiaj podjadłam parę chipsów >.< Na szczęście długo stały na stole i zdążyły zwilgotnieć i rozmięknąć, więc szybko zrezygnowałam, bo nie były jakieś supersmaczne ;p W dalszym ciągu żyję na łazankach haha, codziennie rano mała czarna i jogurt, najlepiej jakiś ze zbożami. Dzisiejsze śniadanko miało około 217 kcal, potem łazanki - szczerze mówiąc nie mam pojęcia ile, a potem te nieszczęsne chipsy, ale luzik, spalę je, nie obżarłam się jakoś specjalnie ;D Najlepsze, że to wszystko prawie bez picia, więc nie to że się oszukuję, tylko zwyczajnie nie jestem głodna, z czego się cieszę <3 Mama nabiera podejrzeń co do odchudzania, ale na razie ją od tego odwodzę, postawię ją przed faktem dokonanym, kiedy będę już taka jak chcę, pokażę jej, że nie schudłam jakoś drastycznie i powiem, że na tym koniec, że więcej już nie chudnę - wtedy powinno być ok, przytyć chyba nie będzie mi kazała o.O Za to babcia kupiła mi mleczko zagęszczone w tubce, a to samo złooo, i to bardzo złeeeeee >.< Zjem, nie ma co. Ale na pewno już nie dzisiaj.