Każdy człowiek na kuli ziemskiej ma skarb, który gdzieś na niego czeka - powiedziało mu serce. - My, serca, rzadko o tym mówimy, bo ludzie nie chcą już odnajdywać skarbów. Mówimy o tym jedynie dzieciom. A resztę pozostawiamy życiu, by poprowadziło każdego śladem jego przeznaczenia. Niestety, mało kto podąża wyznaczoną mu drogą, która jest szlakiem do jego Własnej Legendy i do spełnienia. Większości świat jawi się jako groźba i pewnie z tej przyczyny ten świat staje się w końcu dla nich prawdziwym zagrożeniem. A wtedy my, serca, mówimy coraz ciszej i ciszej, choć nie milkniemy nigdy na dobre. I zaklinamy na wszystkie świętości, aby nie usłyszano naszych słów. Bo nie chcemy, aby ludzie cierpieli, że nie poszli drogą, jaką im wskazywaliśmy.
Niektórym ludziom nie jest dane być razem. Ich charaktery, temperamenty, wewnętrzne demony nie są w stanie zgrać się, a ich uczucia choć z pozoru mocne, nie wystarczają, by mogli przetrwać. Jednak na pewnym etapie musieli się spotkać, przeżyć swoją historię, wywrócić swoje życie do góry nogami w tym dobrym i złym sensie. Musiało tak się stać by na końcu mogli spojrzeć na siebie z nowego punktu widzenia. Po to by odrodzili się jako inni ludzie, gotowi na jeszcze większe wyzwanie jakie stawi im przyszłość.
Usłyszałam pukanie do drzwi.
Gdy je otworzyłam nie wierzyłam własnym oczom, stał tam On. Ze łzami w oczach wykrzyczałam "czego Ty jeszcze ode mnie chcesz?! znowu przyszedłeś zrobić mi nadzieję aby potem mnie zostawić?!" wtedy zobaczyłam jak wyjmuje zza pleców bukiet róż. "Przyszedłem aby Cię przeprosić, wiem jak bardzo Cię zraniłem, jak bardzo cierpiałaś przeze mnie.. dopiero teraz dotarło do mnie jak bardzo jesteś dla mnie ważna. Wybacz mi ja naprawdę Cię potrzebuję!" Gorzkie łzy ustąpiły miejsca tym ze szczęścia. Widziałam że jego zielone tęczówki też się zaszkliły. Nie odpowiedziałam nic. Wpadłam mu w ramiona i poczułam takie same ciepło jak kiedyś. Wiedziałam, że od teraz będę szczęśliwa.. no i wtedy się obudziłam ./Magda
Niektóre sprawy mnie przerastają, ale ja rosnę mimo wszystko, idę do przodu, pomijając wszystkie przeszkody. Kiedyś zawładnę tym światem i stanę na szczycie najwyższej góry. Po to, abym mogła tylko powiedzieć, że jeszcze się nie poddałam..
Rano otwierasz oczy, wstajesz i zaczynasz swój dzień. W ciągu dnia wykonujesz szereg różnych czynności, jedne z chęcią, inne z przymusu. Rozmawiasz z innymi ludźmi na różne tematy. Mówisz, że wszystko jest w porządku, że nigdy nie było lepiej. Mówiąc to każde z was idzie w swoją stronę. Wieczorem kładziesz się spać, przytulasz głowę do poduszki i myślisz. O czym? O tym jak chciałabyś aby było i o tym jak jest naprawdę. I ryczysz w tę cholerną poduszkę, zastanawiając się, ile łez jeszcze pomieści.
spakowałam swój notatnik z czarnym ledwo już piszącym długopisem. komórkę ze słuchawkami i kasę na ulubionego kebaba. na bikini, którą kupiłam kilka dni temu założyłam krótkie spodenki i lekko ubrudzoną lodami zwiewną koszulkę. włożyłam trampki i ruszyłam na plażę. usiadłam z dala od brzegu zdejmując swoje ubrania. wyjęłam zeszyt z długopisem i zaczęłam bezsensownie bazgrolić myślami będąc całkiem gdzie indziej. nawet nie skupiałam się na tym co piszę. co chwilę moja dłoń smarowała jakieś litery, aby potem je szybko zamazać. - ja za Tobą też. - usłyszałam za sobą czując na karku cieplejszy oddech od samych promieni słońca. nerwowo zamknęłam zeszyt i obróciłam się za siebie.- co Ty tu robisz?! - warknęłam wstając i odgarniając sobie z pod czoła włosy. - podobno nie możemy się spotykać. idź sobie. - dodałam ignorując go. - pójdę sobie jak spojrzysz na mnie i.. - wyjąkał zakładając ręce. - i? - spytałam zniecierpliwiona podnosząc wzrok. - i jak pierwsza dobiegniesz do brzegu! - krzyknął ruszając w stronę wody. - a jeśli nie.. cały dzień jestem u Twego boku! - dodał wchodząc już stopami do morza. warknęłam cicho pod nosem i ruszyłam za nim, aby go utopić i przy okazji mieć okazję, aby znów dotknąć jego idealnego ciała.
siedzieli na masce samochodu już przy drugiej butelce wina. czuła jego wzrok, który świdrował ją od stóp do głów. speszona zaczęła ględzić. - jak wrócimy? nie wsiądę z Tobą! już nieźle odbijało Ci przed kierownicą kiedy jechaliśmy, a Ty nie miałeś w sobie ani kropelki alkoholu. wziął jej niesforny kosmyk i owinął sobie wokół palca. - skąd wiesz co piłem rano, i całe popołudnie? - spytał śmiejąc się dźwięcznie. spojrzała na niego przerażona i uśmiechnęła się. - nie byłbyś taki.. głupi. - wyszeptała zagryzając wargę. założył ręce i stanął przed nią. - najwyraźniej jestem. jestem głupi bo zakochałem się w dziewczynie, która teraz stoi przede mną i spogląda na mnie z tym swoim błyskiem w niebieskich oczach. w dziewczynie, której serce zaraz o mało nie wyskoczy z piersi, ale nie wiem czy to z nadmiaru wypitego wina czy z tego idioty co stoi przed nią i gada całkiem bezsensu. - mówił nieśmiało spoglądając w jej tęczówki. - zamknij się w końcu! - warknęła łącząc swoje wargi z jego.