Nic mi tak nie poprawia humoru jak poranne zakupy z mamą. Wzbogaciłam się o pare nowych drobiazgów. Kupiłam też coś do mieszkania. Nie wiem gdzie ja to wszystko pomieszczę, tata mówił, że trzeba będzie chyba ciężarówke wynająć. :P Zrobiłam porządki z ciuchami, nawet nie wiedziałam, że tyle tego jest. Zdecydowałam, że nie wezmę wszystkich od razu. Przecież będę tu praktycznie co weekend, choć A. się upiera, że rzadziej ;P
O rety, 2 dni.
EDIT:
Boże, co za dzień.;/ Ciągły pech, nie odpuszcza.