traumatyczna tesknota za sloncem, dramatyczny brak kontroli nad czasem i kompletnie zaburzone funkcje biofizyczne. or somethin.
kiedy przez chwile zastanowie sie nad czyms co wlasciwie mozna juz znazwac przeszloscia, chociaz wydaje sie ze bylo chwile temu, widze tyle idiotycznych zwrotow akcji i spalonych szans, niby nic dziwnego, teraz po prostu jestem madrzejsza, ale wtedy nie czulam sie glupia, sadzilam ze robie wszystko dokladnie tak jak powinno byc zrobione.
myslalam ze nie dopadnie mnie nigdy poczucie zmarnowanej okazji, to ze stracilam cos, przegapilam, ze zbyt wielka latwoscia zawsze ocenialam czy gra jest czegokolwiek warta czy nalezy odpuscic po pierwszym rozdaniu. tak latwo i z tak trafnie ze nie bylo mowy o pomylce.
niech nikt nie oczekuje ze przyznam, ze bylam w bledzie, ze teraz jestem madrzejsza, do takich rzeczy przyznaje sie jedynie przed sama soba.
ostatnio z makabryczna latwoscia przychodzi mi powiedzenie 'idz do dialba', "nie" oznacza "nie", i nie staram sie tego zmieniac, brak jakichkolwiek wyrzutow sumienia czy zalowania ze tak wlasnie postapilam, opcja proszenia i nalegania zniknela.
coraz mniej mi zalezy i coraz latwiej mi znalezc 'cos zamiast' i to bez poczucia ze to przeciez nie to samo. ta, wiem, kiedys sie na tym przejade. na razie nie bede sie tym przejmowac, moze wlasnie po to robi sie pewne rzeczy zeby po jakims czasie stwierdzic ze to byl blad.
wciaz zbyt mala swiadomosc wlasnej wartosci czy moze po prostu zbyt wielkie lenistwo w dazeniu do celu. moze czas dopuscic do swiadomosci to co mowisz, ze mnie na to stac, i pokazywac ci ze naprawe moge. tak jak ostatnio, o to wlasnie chodzilo, pokazalam ze naprawde moge.
takich wieczorow jak na zdjeciu coraz wiecej, a dopiero sie rozkrecamy.