Oto Fred. Po spotkaniu z "człowiekiem", który zafundował mu 6 tygodni aresztu domowego na wiosnę.
Ludzie się zmieniają. Tak, dlatego tak często zmieniam przyjaciół... Wiem to.
A nadal popełniam 'błąd' przejmowania się nimi... Kolejny smutek, kolejne zniechęcenie. W tym nieszczęsnym 2009/2010 to już chyba piąte?
Z osób nieśmiałych, szukających miłości prawdziwej, romantyków - w kogoś kogo zupełnie nie potrafię zrozumieć. Czyżby romantyczność w dzisiejszych czasach ewoluowała? Z wielkiej emocjonalności, smutku a jednocześnie radości, osób umysłu i duszy w jednym, w człowieka... No właśnie w jakiego...? Zapominającego o ideach, a nadal kierującego się emocją. Ukrywającego zupełnie swój cel i idącego naprzód lub dąrzącego do tego celu, nie zważając na jego jakość. Ludzie jak konie idący jedną drogą.
Nie słyszący czy też nie chcący słyszeć.
A może... to ja nie mam racji?
Może lepiej nie podążać za sferą duchową, zająć się fizycznym komfortem, teraźniejszością, a nie przyszłością?
Może lepiej zostawić miłość i szukać kogoś, kto po prostu będzie obok i będzie fajnie? Dobrze? Spokojnie, choć nie tak... romantycznie...?
Za trudne to dla mnie, dlatego wybacz proszę, uciekam od Ciebie coraz bardziej.
Smoleńsk
Współczuję, przeżywam, nie robię szopki,
nie żeruję jak media.
Przepraszam za wszelkie błędy ortograficzne. Kocham ten język, czasami tylko nie potrafię przyswoić jego reguł. Szczególnie teraz.