Gdzieś w Wilnie
ROZDZIAŁ I
- Pomocy! Pomocy! Błagam!- krzyczała zdławionym głosem kobieta. Była wycieńczona. Całe ciało miała ciężko pokaleczone. Liczne siniaki, zatarcia, z niektórych ran wciąż kapała ciemnoczerwona krew. Ciało kobiety otulała jedynie zakrwawiona, podziurawiona biała sukienka. W pomieszczeniu, w którym się znajdowała, panował lekki półmrok, nieprzyjemny chłód i drażniący zapach padliny. Nagle kobieta podniosła się i chwiejnym krokiem skierowała się do drzwi. Po drodze upadła. Jęknęła cicho. Nie miała już siły. Leżała na brzuchu na zimnej, kamiennej podłodze. Czekała na śmierć. Po chwili usłyszała wolne kroki i przekręcanie kluczyka w zamku. Zadrżała ze strachu i poczuła ciepły strumień moczu spływający po jej kościstych nogach. Do pomieszczenia wszedł wątły mężczyzna odziany w długi, biały płaszcz sięgający mu do kostek. Głowa osłonięta była kapturem tak, że nie widać było jego twarzy. Jego postawa i sposób poruszania się świadczyło o tym, że jest człowiekiem zdecydowanym i opanowanym.
- To już koniec- odezwał się spokojnie, lecz dało się usłyszeć nutkę złośliwości. Uśmiechnął się, lecz wyszedł z tego paskudny grymas. Kobieta zastygła ze strachu. Usta znieruchomiały. Chciała wydusić słowa sprzeciwu, ale w tym samym momencie usłyszała cichy huk i poczuła przeraźliwy ból w klatce piersiowej.
Nie dosłyszała już szyderczego śmiechu mordercy.