To nie mój dzień.
Wstałam za późno, wiec przyszłam spóźniona na fizykę (co samo w sobie jest złe, ale akurat w tym przypadku się opłacało), potem sprawdzian z francuskiego, później geografia. Zepsuła mi się mp3, zgubiłam kolczyk, stłukłam 3 szklanki (ustanowiłam tym samym mój nowy rekord w ilości szkła stłuczonego w ciągu doby) zalewając przy okazji klawiaturę. Pokłóciłam się z Anią (na szczęście zdążyłam się już pogodzić). Na to wszystko dopiero dzisiaj przypomniałam sobie o jutrzejszym sprawdzianie z matematyki. Life is miserable i chuj wie co jeszcze.
Aaaarrrgh!
Był dziś jednak pozytywny akcent- w ramach samo dopieszczania po lekcjach poszłam do kina.