Stare zdjęcie, z ciepłych i dobrych czasów (twarz wciąż tak samo krzywa).
Życie permanentnie ssie pałę.
Nic mi nie wychodzi, nakręcam się smutnymi piosenkami i kłócę z ludźmi. To przykre.
W sumie nastrój poprawia mi już tylko kino(które i dziś zaliczyłam). Ale muszę przestać tam chadzać, gdyż obejrzałam już większość repertuaru wydając przy tym miliardy na bilety.
EDIT:
Ogromny pozytyw dzisiejszego dnia: Tomasz wyrwał się od wyspiarzy! Cuuudownie!
'Tomek: dzień dobry, dzwonie, żeby powiedzieć, że nie mogę teraz rozmawiac.'