Każdy człowiek jest niczym malarz. Nasze błędy są jak niefortunne pociągnięcia pędzlem. Słaby malarz będzie wyrzucał zniszczone płótna, zaś mądry wykorzysta każdą złą kreskę, aby w końcu uczynić arcydzieło życia.
Jest tak, jak nie chciałam żeby było. Żyję systemem "byle do piątki, byle do końca kwietnia". Przerasta mnie to wszystko. Wstaję rano, z wielkim trudnem zresztą, nie chcę mi się totalnie nic. Ogarniam się, wychodzę, spotykam osobę przez którą jeszcze bardziej nic mi się nie chce. Idę. I tutaj kończy się codzinna monotonia. Beznadziejny humor znika, gdy na korytarzu pojawia się mój Jamnior. I od tej chwili każdy dzień może przynieść coś nowego. Zapominam o wszystkim. To takie cudowne, mieć kogoś takiego, dzięki komu chce się żyć. Kto nawet nic nie mówiąc poprawia Ci humor. Ktoś komu nie musisz mówić co się stało a i tak wie o co chodzi.
Jutro wielkie święto. Więc niech "dyskoteka trwa!"
Feel your heart so close to mine