Tydzień minął pracowicie. W sumie to nawet nie miałem czasu by zasiąść przed kompem. Dzięki Panie za internet w telefonie, bez którego ja miałbym ciężko...
Kupiłem bilety. 776GBP w sumie nie dużo. Plan troche też sie zmienił bo lecę z i wracam do Londynu bez przesiadek i w ogóle pełen serwis. Trochę żałuje Dubaju, ale co tam. Jeszcze będzie okazja by Dubai zobaczyć ;)
11 godzin w samolocie. trochę długo ale da rade. Z mega wygodnymi fotelami, żarciem i napojami da rade. British Airways <3 .
Urlop załatwiłem ze swoją kochaną szefową: prawie półtorej miesiąca i to płatnego w 100%. Wyszło na to że zostały mi jeszcze 3 dni czyli 'prawie' cały tydzień! Jak go wykożystam? Na pewno aktywnie. Mam kilka propozycji. Stary przyjaciel zaprasza mnie do Francji (okolice Lyonu). Nie widziałem chłopa 6 lat więc może najwyższy czas się spotkać i powspominać + nigdy nie byłem w tej prawdziwej Francji. Zaprasza mnie jeszcze wujek. Taki wujek-przyjaciel bardziej. Do Norwegii. Haugesund: miasto jak z bajki i nie powiem tez bym zobaczył to i owo. Monachium: też rodzinnie bo do kuzynki. No maluje się jeszcze jedna opcja czyli wypad z ziomkami w południe Europy. W zeszym roku Lloret de Mar zaostrzył nam apetutu, a przedewszystkim pokazał, że za śmieszne pieniądze można spędzić super tydzień w Hiszpanii. Trzeba będzie się zastanowić co wybrać... ale i tak pewnie będzie jak zawsze: wyjdzie w praniu.
Na zdjęciu Katowice. Może na pierwszy rzut oka tego nie widać. Ale jest przecież Spodek, wielgaśny Haperowiec i wieże StalExportu ;)
Zdjęcie cyknięte zostało (wg tego co przeczytać można we 'właściwościach') w marcu 2009 roku. 4 lata temu. W wygląda całkiem inaczej. A tu widzicie efekt upiększenia dzieki Instagramowi.
Beton, beton, wszędzie beton. Taka troche dżungla.
http://www.youtube.com/watch?v=FsKfqfUxSTU