Ćma. Dla ogółu zwyczajny, brzydki robak... Dla niektórych cudowny owad, który zadziwia swoją tajemniczością... Większość spogląda na nią jak na brzydkiego 'kuzyna' motyla, inni jednak dostrzegają też kruchość, delikatność.
Są też tacy, dla których taki okaz staje się wyjątkowy. Łapią go, pielęgnują, dbają o to, żeby miał jak najlepiej... Zachwycają się nim... Po czym wbijają w sam środek ciała szpilkę i oprawiając w ramkę wieszają na ścianie.
Mija jakiś czas, wszystko zaczyna się kurzyć, aż w końcu cały urok ginie. Człowiek ma tego owada, ale nie jest już on tak ważny...
A gdyby tak pozwolić mu żyć? Czy nie byłoby wtedy lepiej dla obojga? Żywy mógłby przecież obdarowywać swym pięknem w każdej chwili.
Rozwijaliby się oboje... Równocześnie rosłyby skrzydełka owada i rozkosz dla ludzkich oczu...
Gdyby...
Gdyby...
Tylko musieliby tego chcieć oboje...
PS: Jeśli czytasz to i twierdzisz, że jestem idiotą - po prostu wyjdź stąd jak najszybciej. I tak nigdy nie zrozumiesz o czym piszę.
PS2: Jeśli jedyny komentarz, na jaki Cię stać to 'bleeee robal' itp. - oszczędź sobie tego, wyjdź stąd, przemyśl wszystko, i możesz wrócić.
PS3: Jeśli wyszedłeś/wyszłaś, przemyślałeś(-aś), znów tu jesteś i nadal twierdzisz, że jestem debilem to powiedz mi o tym. Wtedy sam się nad tym zastanowię...