Nałapałam mnóstwo chwil. Łatwo zatracić się w łapaniu. Nie ma co się dziwić, że się pogrążam. Lepiej wychodzi mi wspominanie, niż robienie planów. Chyba dlatego tak skrupulatnie zbieram wspomnienia. Dlatego od dziś nie planuje długoterminowo, nie chwalę się pomysłami, nie dzielę i nie cieszę się nimi. Gdyby w zamian spontaniczność od czasu do czasu łapała mnie za rękę.. byłoby całkiem nieźle. A żeby być konsekwentną nie powiem, że na ten miesiąc zaplanowałam napisanie magisterki, na kolejny wakacje, a w międzyczasie znalezienie super miłej, zajmującej i dobrze płatnej pracy.. bo jeszcze by się mogło nie spełnić..
Skąd ta ironia..? Nie podoba mi się ona.
Obiecuję się automotywować.