Pożegnianie, jak to dziwnie brzmi tak ostatecznie, nieodwołalnie.
Ale taka jest "kolej rzeczy". Nadszedł ten czas, kiedy należy opuścić rodzinny dom i nauczyć się trochę samodzielności a przy tym
i odpowiedzialności. Czy jestem szczęśliwa? Tak, chociaż przyzwyczaiłam sie do tego miejsca, do drzew na których były nasze bazy, do łódek nad dużym jeziorem, które się porywało i płynęło na wodę, żeby potem ktoś nas odcholował, do tych szałasów indiańskich i grania w nogę...wiele tego było, dzieciństwo...
Smutne chwile przeplatały się z tymi radosnymi.. takie życie. Natura ludzka jest taka że o tym co było złe stara się nie myśleć, ale trzeba pamiętać, żeby wyciągnąć wnioski i nie powielać wcześniejszych błędów.
Wczoraj byłam z Madzią na kursie BHP, wykładowca- miły ale zasadniczy, nie nudziło mi się zbytnio ale było mi nie wygodnie na aulii.
A potem "przeszłam samą siebie". Stanęłam w dość długiej kolejce do kasy z Magda, ona była zajęta pisaniem sms'a do księdza a ja myślałam o tym jakie życzenia mu wysłać (miał imieniny). Tak bardzo skupiłam sie na tej czynności, że gdy przyszła moja kolej zamiast poprosć o bilet do Żnina, powiedziałam:" Poproszę bilet do Bydgoszczy na 13:10", a pani do mnie: "Słucham?". Byłam pewna że mnie nie usłyszała, w ogóle nie skojarzyłam tego z tym że źle cos powiedziałam. I znów tyle że głośniej:"Poproszę bilet do Bydgoszczy na 13:10". Pani lekko rozbawiona mówi: "Jeszcze raz!" Ja z całe pewności, że kasjerka mnie nie słyszy, podchodzę maxymalnie do małego głośniczka i lekko zirytowana mówię tą sama kwestię. Wtedy pani z totalnym rozbawieniem pyta się :" A gdzie pani jest?" I magda mówi do mnie :" Do Żnina". To był wstyd roku :P Ale pocieszam się, że może mnie nikt tam nie znał, i od tego czasu będę kupowała bilety u kierowcy :P
Dzisiaj przeprowadzka, każdy z rodziny pomaga jak może...
Dziekuje wszystkim którzy przyczynili się chociaż do odrobiny radości, którą odczuwałam w przeciągu 19 lat mojego życia :)
Ps. Nie wiem kiedy będę miała dostęp do komputera, 3majcie się :):*