"...I am flying, I am flying,
like a bird 'cross the sky/
(....)I am sailing, I am sailing,
home again 'cross the sea."
Codzienność, szara rzeczywistość, realizm życia...
Nikt z nas nie jest robotem, każdy ma uczucia i czasami ciężko jest się uśmiechać do innych, udawać, że nic się nie stało, że to kolejny z tych wspaniały dni w naszym życiu. I chociaż się staramy, to nie zawsze się udaje. Wydaje nam się, że radością i uśmiechem powinniśmy obdarzyć każdego, ale bólem i naszym smutkiem już nie. Ufajmy ludziom, tym którzy są blisko nas i nie bójmy się przyznać do tego co czujemyw głębi duszy.
Szczerość: W bliskich kontaktach międzyludzkich jest bardzo ważna:)
Potrzeba wiele odwagi by powiedzieć komuś prawdę, ale ta i tak prędzej czy później wychodzi na jaw, więc po co zwlekać...? (Ps. Uczę się na błędach:P)
Nieustannie irytuje mnie swego rodzaju okłamywanie pacjentów umierających w szpitalu np. na raka. Często bywa tak, że to rodzina decyduje, czy powiedzieć prawdę, czy sprawić by pacjent do czasu śmierci żył w nieświadomości. Staram się zrozumieć, że ludzie różnie reagują na takie wiadomości, ale ja już ostrzegłam moją rodzinę, że chcę znać prawdę.
Skoro juz dotarliśmy do tematu śmierci. Gdyby mozna było wybierać, poprosiłabym Boga o smierć świadomą... ale niestety tak nie można.
Gdybym dzisiaj dowiedziała się, że zostało mi niewiele czasu, zastanawiałabym się, jak ja mam teraz stanąć przed Bogiem, co Mu odpowiem, gdy zapyta mnie:"Co dobrego uczyniłaś w ciągu swojego zycia?". I tu tkwi mój odwieczny problem, brak celu, sensu życia. Pielgrzymka, owszem ale ona trwa 12 dni, a potem ? Więc już postanowiłam, że wyjadę na misję i jeśli tam choćby na "końcu świata" odnajdę swoje miejsce na ziemi, to tam juz pozostanę... na zawsze... (Dlaczego co jakis czas o tym wspominam, bo mam nadzieję, że Ci którzy mnie znają, gdy dojdzie do konfrontacji z rodziną, staną po mojej stronie i będą strali sie złagodzić konfikt, bo że do sporu dojdzie to mogę "obstawiać w ciemno")
Dzisiaj jakoś tak sentymentalnie i smutno.
Wspomnienia... "wracam do chwil, które w sercu blaskiem biją..." i ? żałuję, to właściwie nie był mój wybór, to ta odwieczna ucieczka, ten lęk który mnie prześladuje: "A miało być tak pięknie, miało nie wiać w oczy nam..."
Dobra kończe bo umrzecie z nudów a ja wpadnę w depresję...
:*:*:*