Znów Angela.
Dziś już nie wytrzymałyśmy tego przeciągającego się w nieskończoność odpoczynku, więc za pół godziny wsiadamy na rower i jedziemy do Promenady na jogurty. :D Szaleństwo, wiem. Ale zawsze coś.
Generalnie to spoko sprawa, bo zamiast tłuc się śmierdzącym i zatłoczonym autobusem można sobie wsiąść na rower i w pół godzinki dojechać na luzie. Tym samym mamy zapewnioną jakąś tam dawkę ruchu i lepszy humor. :D
Za 4 dni Węgrów <3