Już do kompletu moich niedoskonałosci brakuje głupoty, bo dzisiaj już oszalałam. Ogólnie, ludzie uciekają gdzieś i są szczęśliwi, a ja stoję i chyba nic mnie nie zdziwi. Zawsze staram się przygotować na szereg najgorszych opcji. Mam tysiąc planów b, nie chcę zginać, a za chwilę myślę, że może jednak to nie był głupi pomysł. Robimy wszystko żeby przetrwać i zachować twarz. Biegniemy uciekając przed czymś, a po drodze miażdżymy cenne rzeczy. Zawsze warto wziąć je ze sobą, nie zapominać o tym, co zawsze było pod ręką. Nie odmawiać temu, co nam nie odmówiło. Odwdzięczać się i oddźwięczać. Budować relacje, za cenę swojej cierpliwości. Zachwować złe dla siebie, a dobre dać innym. Trzymać się na nogach, biec po dobrej drodze, nie wpaść do rowu, nawet nie zbaczać. Wybaczać. Tak naprawdę przecież wiecie, że wszyscy mówimy o sobie rożne rzeczy, tak jakbyśmy sami byli super. Nie lubię oceniać, osądzać, dlatego cieszę się, że dzień w połowie zaczął się uśmiechem na twarzy z powodu głupot i per kaca. Dziękuje ;)