2011? raczej. gdybym wtedy nie obcięła włosów.. ale mniejsza.
dzisiaj zjadłam 2 jabłka (2x 57 kcal),2 jogurty (167 kcal,88 kcal),2 parówki (216kcal) i bułke razową ( nie wiem ile kcal,licze sobie zawsze,że 106. nie wiem skąd mi się to wzięło,no ale..)
miałam robić baletnice. znaczy wiecie,dwa dni same płyny,potem jakieś tam lekkie posiłki w stylu ser czy kilka ziemniaków..a później jakaś dieta,pewnie mniej niż 1000kcal,ale nic z tego nie wyszło,bo przed 9 pochłonęłam te dwa jabłka,a po 15 reszte.
muszę ogarnąć dupsko.
doszłam do wniosku,że najlepszym wyjściem będą 2 posiłki dziennie-śniadanie,a potem jakiś tam obiad w domu,chyba,że będę wracać późno po szkole,tak koło 16,to będę brała ze sobą jakąś kanapkę z serem białym. do tego jakieś bieganie 30minut,kilka brzuszków,jakieś przysiady czy coś. jak mój Luby załatwi mi skakankę to będzie super. idzie wiosna,będzie tylko lepiej,prawda? musi być.
do sierpnia muszę zrzucić 10 kg. może 15 jak sie uda. baardzo bym chciała. (trzymajcie kciuki)
a jak tam u Was? jak się trzymacie? jak diety? dajecie radę?
cium!