Zła. Smutna. Niepocieszona i zagubiona jak dziecko we mgle...
Czy to życie jest jednym wielkim problemem, czy też sami je sobie stwarzamy? Potrzebuję odpoczynku. Oderwania się od rzeczywistości. Potrzebuję ucieczki do miejsc, które mimo stresu napawały otuchą i dawały siłę. Przez ten cholerny stres się roztyję... No i jak ja będę wyglądać w stroju kąpielowym? Trzeba się jakoś rozładować... Tylko jak? I jeszcze ta piekielna pogoda dobija...
Wiem, narzekam. Ale ciężko mi radzić sobie ze wszystkim co się ostatnio dzieje. Osoby na których zależało i nadal zależy, mają to głęboko gdzieś... Osoby, które kiedyś były oparciem w trudnych chwilach, teraz milczą. Zostali nieliczni, których nie chcę odrywać od ich własnych zajęć. Egzaminy i matury zbliżają się wielkimi krokami.
Ehh wyczerpana wszystkim. Czas na wykłady. Trzymać kciuki, bo masaż w końcu muszę zaliczyć...