moja kochana demoralizatorka <3
No to chyba fajny weekend mi się zapowiada. Fizyka, chemia, angielski (łącznie z trylion zadań) +scenariusz, bryła i afrykańska maska na plastykę (to co, lewe zwolnienie?). Znając mnie to nawet nie spojrzę na książki, które już zdążyłam rzucić gdzieś w kąt, a wykazywanie zdolności moich drewanianych łapek zostawię na bliżej nieokreślone kiedy indziej.
W tym tygodniu zwiałam tylko z dwóch godzin! Mamusia byłaby dumna. :D
HISZPANIA! (szkoda tylko, że bez pewnych osób...), ostatecznie i nieodwołalnie, chyba, że koniec świata będzie wcześniej.
Ciekawa jestem kiedy ten absurd się zakończy i kiedy ja przejrzę na oczy.