tak, tak, tak! odżyłam!
pochłonęłam tonę węglowodanów oraz trylion kalorii i spędziłam bardzo fajne chwilę z mą ameryką, którą wielbię. jestem obolała, mam zachcianki, ale jest wspaniale, pomijając fakt, że dla ojca jestem zerem i nie mam nawet imienia.
czekam z utęsknieniem na wagarowa budka party :D