Chyba mam fazę na wytłaczane zdjęcia.
Wczoraj miałam takiego straszne nerwy, że lepiej nawet nie będę o tym wspominać. Dzisiaj było już lepiej. Dobrze było wsiąść do ostatniego już w tym togodniu autobusu. Teraz mam całe dwa dni dla siebie. Prawie dla siebie. Jutro do Marty i w niedziele z Karo. Nauką to jestem zalewana z każdej strony. Topię się w niej, naprawdę. Ale dzisiaj robię sobie przerwę. Mam zamiar obejrzeć sobie coś fajnego i oddać się lekturze momentami dziwnej aczkolwiek niezwykle wciągającej książki.
Wtorek...wtorek i już będę mieć ,,osaczoną".
Dobra to ja spadam.
Narałzichoł