Śmierć i cierpienie wszędzie wokół mnie; nie ma miejsca na ucieczkę, więc po co by uciekać dalej?
Gdy nikogo nie obchodzisz, gdy nikogo nie ma, umierasz wewnątrz, zanim na prawdę zginiesz.
Starałem się osiągnąć szczyt swojej wizji, a moje sny ukazały się pełne,
Lecz utrzymane przed moimi oczami, okazały się wizją, która kłamie.
Zawsze szukamy przeznaczenia, lecz czy nie tracimy czasu?
Gdy umrę, czy będziesz pamiętać słowa, które chciałem wypowiedzieć?
Choroba, którą w sobie noszę, niszczy moje życie; gdy będę krwawił, czy będzie cię to obchodzić?
Odliczanie czasu jest bezużyteczne, w bezużytecznym, ohydnym świecie.
Nic nie przynosi spokoju umysłu,
Nie pozostawię za sobą nic, jeśli moje słowo pozostanie nieusłyszane.
Nauczyłem się już patrzeć na destrukcję...
Nauczyłem się już śledzić oczy, które za mną podążają...
Poprzez zakręcone, straszne, i puste drogi...
Na szczyt naszego przeznaczenia... Tak zimnego...
Czekając, aż me trujące słowa cię nakarmią,
Patrząc, jak Twa siła woli podupadnie,
To droga w jedną stronę, i nic na to nie poradzisz,
Nawet samobójstwo, czy moje trujące słowa, nie nauczą cię NICZEGO NOWEGO.
---
Coraz gorzej.