I znow tu jestem. Szwecja. Kraj w ktorym czlowiek zaczyna myslec o priorytetach. Z jednej strony, mam tu spokojne zycie, z drugiej samotnosc. Czym bym byl bez Wroclawia? Czym byl bym bez tych wszystkich ludzi ktorych kocham i nienawidze? To bylo by nowe zycie, ale tak puste. 

Gratulacje z tego balaganu ktory tworzymy z malych rzeczy,

Staram sie zrekonstruowac cale to powietrze i wszystko co za nim idzie,

Utlenianie staje sie Twoim kompromisem,

Lecz to wyglada jak by pies chcial siegnac po swoje kosci, powiedz:

La, la, la, la, la, la, la, la

La, la, la, la, la, la, la, la

La, la, la, la, la, la, la, la

La, la, la, la, la, la, la, la

Starasz sie ouszukac siebie, starasz sie sfalszowac swoje czyny,

Twoimi metodami starasz sie wylaczyc z tego w co wierzsz,

A pozorne wrazenia staraja sie wypelnic pustke, ktora one wypelniaja,

Lecz to wglada jak by marny pies stracil prowadzenie w grze, powiedz:

Jedno jest pewne: nigdy nie wyjade tu za chlebem, chyba ze ta druga osoba tak postanowi. Bo wiem ze bede mial tu lepiej, ze moge do czegos dojsc wciagu kilku lat i nawet wrocic do kraju z takimi pieniedzmi ze moglbym byc w koncu tym KIMS. Zobaczym co czas pokaze... Czas zaczac pracowac nad soba, ale jeszcze w Polsce. Bo mam nadzieje ze tu uloze swoje zycie.

Salut.

Zaczyna to byc,

Jakby odlegly blues przywiany przez wiatr dotarl do nas,

Zaczyna to byc,

Jakby wil sie zpowolna i znajdywal gardlo ktore moze to polknac,

Zaczyna to byc,

Jakby odlegly blues przywiany przez wiatr dotarl do nas,

Niemal bez kontroli, ruchomy, konsumujacy nas wszystkich,

Odpedzajacy kruki od posilku, widze dym,

Zaczyna to byc,

Jakby odlegly blues przywiany przez wiatr dotarl do nas,

Statyczna eksplozja, poswiecona zniszczeniu tych wszystkich zlamanych ludzi,

Przemieniajaca ich dusze w duchy

Uwieczniony, upamietniony,

Ustawiasz swoj celownik tak wysoko,

Lecz to zaczyna wygladac,

Niczym piorun spuszczony ze smyczy,

Zapomnij o tym, Profesorze Smierci,

Ty trzymasz sie dobrze, moje prochy trzymaja sie jeszcze lepiej,

Twoja ofiara leci wzwyz,

I to wszystko by z lotu ptaka dostrzec kto jest nastepny,

Zapomnij o tym, Profesorze Smierci,

Milosc to zycie, moja milosc jest lepsza,

Twoja ofiara wzlatuje tak wysoko,

Oczy moga tu byc pomylone miedzy diamentami i kims kolejnym,

Zapomnij o tym, Profesorze Smierci,

Bo Twoje dzialania sa dobre, a rany wygladaja coraz lepiej,

Twoja fikcja zdaje sie szybowac coraz wyzej,

Wszystko co mozesz zroic to ''Ktoz jest doktorem? Coz moze zrobic?''

Zapomnij o tym, Profesorze Smierci,

Zelektryzowany, pamietajacy o tym ze moja milosc jest pelna,

Jest skrystalizowana, tak jak i ja,

To wszystko czym moze byc to diament, skrystalizowany z czymkolwiek,