A płakać nad sobą, to jakby trochę i przeciw sobie się płakało. Płacze się zawsze do kogoś [...]. Kiedy nawet nad sobą się płacze, to do kogoś się płacze. Choćby nie wiem jak głęboko w sobie, po kryjomu w sobie, zawsze do kogoś. A ja nawet nie wiem, czy jest ktoś we mnie.
Jest mi smutno, po prostu. Nie wiedziałam nigdy, że dotrwam momentu, kiedy uświadomię sobie, że wszystko, co chciałabym mieć, jest tak blisko, a nie mogę wyciągnąć po to ręki, bo ... nie mam nad sobą władzy. Komu oddałam swoją duszę? Dlaczego rozum nie reaguje? Próbuję przywołać wszystkie tęsknoty z przeszłości, żeby znaleźć punkt zaczepienia, żeby się uwolnić od tego, czego nie chcę znać... ale ciągle tylko niżej spadam myślami, jakby nie było już żadnego wyjścia, jakbym musiała tu już na zawsze zostać... gdybym mogła wyłączyć czas i pobyć chwilę sama, naprawdę sama ze sobą i mogła też posłuchać głosu serca, cienkiego jego wycia, które przeraża mnie i każdy mój wewnętrzny organ... może poznałabym wreszcie ostateczną prawdę o sobie, może przekonałabym się, że nie ma nic, jak ja, nic ponad to, co kocham najbardziej. I może odzyskałabym siły i chęci, by o to znów zawalczyć. Czy istnieje taka droga, która zaprowadzi mnie do końca, ale po drodze rzuci pod moje nogi kilka momentów szczęścia? I czy mam jeszcze szansę wygrzebać się z bagna, w które weszłam nieświadomie, marząc o czymś w wielkim podekscytowaniu, a nie wierząc w swoje prawidzwe uczucia, myśląc o sobie jak o wrogu? Zapytam więc Boga: czy ja naprawdę jestem największą przeszkodą dla samej siebie? I czy komplikowanie sobie życia leży już po prostu w mojej naturze? Byłabym lepsza, gdybym wiedziała, że istnieją takie czynniki, które mają na mnie większy wpływ, niż zło. Bo do dobra mnie niestety nie ciągnie, a wrażliwość coraz bardziej odpycha, nawet z punktu widzenia mojej wrażliwości.. Bo każda inna jest jakby obca, a moja musi być jedyna. I nie toleruję nic więcej, jak chamstwo i draństwo, a później płaczę, że nie ma przy mnie nikogo, kto nie wywołuje łez. Jestem wielką sprzecznością, która ma inne prawdy, niż wszyscy ludzie, ale wszyscy ludzie są jedną gromadą, której nie wyróżnia nic, dlatego oni się nie liczą. I tylko daj mi, Boże, nie zniszczyć siebie, kiedy będę niszczyć ten świat - bo nie chcę już nigdy, aby więził mnie ktoś ponad to, co chciałabym mieć