Its time to raise the curtain!!!

Dzis oficjalne rozpoczecie sezonu moto, zgodnie z wielowiekową tradycją musze to odnotowac na mojej tablicy przykazan!

Nad wpisem powinienem umiescic blyszczacego harleya, przy którym preze się i wyginam testujac skrajna wytrzymalosc swoich kosci. Ha!

Główno prowda!

Jest kilka symptomow wiochy totalnej...w tym glowna to chyba pozowanie na tle swoich dobr. Pamietam jak nasza-klasa zaczela kwitnac (o czym już kiedys napominalem), to co tam zobaczylem przyprawilo mnie o mdlosci zebow mądrosci i do dzis leje z tych wszystkich pajacow. Kolesie przy jakis starych posprowadzanych gratach, cztero i dwukolowych, z zelem, bez zelu...lachony w dresach Ed hardy prosto z importu chinskiego, w towarzystwie Chihuahua, po rodzicach wilczurach, i mój ulubiony motyw...pejzaż na modernistyczny pokoj, na którym denat ustawiony jest tak, by fota chwytala telewizor nieco nowszej generacji niż jego mozg.

Na photoblogu tez jest niezla sekta przydupow. Najlepsza jest frakcja, ktora odnosi się z podnietą w stosunku do ilosci wejsc na profil. O maj gad mialam tysiac wejsc, nie wierze w to, kurwa...zaraz się zeszczam i będzie mlody chemik w slipach, mamo polaskocz mnie zrolowana wykladziną w dziure, w ktorej mieszcze rure! Nie wierzycie? Macie zrzut!. Ok...masz te 1000 wejsc i co? Chuj ci rosnie pod powieka? Wiecej sluzu ci cipa produkuje? O co chodzi? Bo nie do konca mój konserwatywny leb może pojac ten orgazm głupa.

Kilkanscie pietnastolatek potrafi na youtubie naprodukowac 1 mln odslon miesiecznie na teledysku X? 100 glupich kurw, które laza w kiczowatych vandalach i mysla o samobojstwie co wtorek, bo nie maja z kim isc do kina- audytorium ze niech mi stary myje gąbką narządy. A mimo to onet czy interia pisza o rekordach(wtf?) odslon jakiegos malego jasia bimbera czy innych smieciach, ilosc rzadko idzie w parze z jakoscią. Nie wierzysz? Zapytaj chinczykow.

Zdupcam, bo mnie kurwica przy was strzela.

Hey ho lets go!

 http://www.youtube.com/watch?v=w_ouIcOwwT0

 p.s. ale i tak najwieksza wies to bullet for my valentine.