Wystawione oceny. Koniec roku. Tak wyczekiwany. Cieszę się z tych wakacji. Przedwczoraj projekty. Porażka normalnie. Ale już nie ważne. Zupełnie nie ważne.
Życie nie kończy się na jednej porażce. Jak często o tym zapominamy. To jest właśnie błąd. Nie to, że je popełniamy. Każdy popełnia. Osoby wypominające je innych zachowują się jakby ich nie popełniały. Jak można być takim debilami, takimi kurwami niszczącymi innym życie? Ja już nie widzę tego końca. Im więcej stracimy, tym więcej możemy zyskać. Chciałabym zawsze mieć takie podejście. Takie optymistyczne. Ale tak już jest. Skrajności. Przeciwności. Inaczej wszystko byłoby nudne? Tak, chcę tak myśleć. Prawda jest taka, że nie potrafię być realistką, bo nic nie jest realne. Bo niby, czemu jedno jest bardziej prawdziwe od innego? Życie jest szczęściem i koszmarem. Ale nie jest nijakie. I dlatego takie cudowne. Jest zmienne i za to je kocham. Bo mam na razie dość pesymistycznych myśli. Za kilka dni może to się zmienić. Nie wiem. Nic już nie wiem. Bo, po co martwić się jutrem? Życie chwilą jest najlepszym elementem naszej egzystencji. NIE WOLNO O TYM ZAPOMINAĆ!
A kończąc arcyoptymistyczną notkę dodam: Jeszcze 3 dni, kurwa!! Fuck yea!