Nigdy nie wiem jak zacząć z Tobą rozmowę, bo jesteś niezwykły. I nie można do Ciebie tak o zagadać. Nigdy nie wiem co Ci napisać, zwłaszcza po ostatniej rozmowie, wyznaniach... Długo nie potrafiłam sklecić sensownych słów i ostatecznie wybrałam najprostsze - przekonałeś się zresztą. Odkąd rozmawiamy powtarzasz, że będzie dobrze, że się ułoży, że jeszcze się uśmiechnę. Zawsze dodajesz mi otuchy, a cała Nasza rozmowa - to nie jest zwyczajny dialog, to jest rozmowa, w której ja pokazując część siebie powoduję, że odkrywasz się Ty, ze swoimi marzeniami, planami czy obawami. Wiele się zmieniło od ostatniej rozmowy. Wydajesz się być z innej planety, planety, gdzie zawsze świeci słońce i nigdy nie ma mrozów, a między ludźmi jest zawsze zgoda i radość. Z planety, na którą mi tak daleko... Już nie jestem taka niepewna w uczuciach, chociaż brak wiary w siebie i w ludzi nadal mam. Spakowałam walizkę - kolejny raz - i wyrzuciłam do śmieci. Były tam wspomnienia, które nieraz nie pozwalały spać, kilka dobrych chwil i masa zmarnowanego czasu, który poświęcałam niewłaściwym osobom. Dojrzewałam do wyrzucenia tej walizki dobrych kilka lat, ale zawsze ,,coś'' mnie blokowało. Jego spojrzenie, obawa ,,co on na to'', co powiedzą ludzie?! - myślę, że każdy taką walizkę ma i chętnie by spakował i wywalił. Wszystko co związane jest z przeszłością wyrzuciłam, a dla pewności, żebym po nią nie wróciła - podpaliłam. Zaczęło się od ognia - na ogniu się skończyło. A w sercu ? W sercu już nie mam dawnego żaru, nie ma nawet śladu, że kiedyś tu było dwoje ludzi, a między nimi wielkie ognisko miłości, którym chcieli zarazić cały świat.