Ogółem mówiąc (pisząc) jest cudownie. Kilka godzin temu wróciłem z Rajdu Świętokrzyskiego. Było Naprawdę mega, zdominowaliśmy V trasę i zajeliśmy pierwsze miejsce. Bardzo brakowało mi właśnie takiego wypadu. No już pomijając, że nie wyrwałem żadnej fajnej druhenki, no ale kto tam by mnie chciał.
Zdecydowanie wrócę tam za rok! Już brakuje mi tych nocy na sianie. Nawet moja alergia na kurz odpuściła na kilka dni, no coś się dzieje, ewidentnie coś się dzieje. No co tu dużo mówić było przegitnie, tylko moje nogi wołają o pomstę do nieba. Rada na przyszłość- desant zawsze spoko ale jest beznadziejny do łażenia cały dzień po górach. Muszę kupić sobie jakieś wygodniejsze buty np treki albo coś w ten deseń.
No to z plusów, teraz minusy. Przeziębiłem się... takiego ulewnego deszczu jak podczas apelu kończącego rajd dawno nie widziałem. No bolą mnie nogi- było. A to co teraz napiszę nie wiem gdzie zakwalifikować. Coś się zmieniło, jakaś granica została przekroczona. Nie napiszę o co konkretnie chodzi bo nie o to w tym be. W każdym razie, zacząłem przekonywać się do innych osób, a inne tracą w moich oczach autorytet. Nie mam pojecia co się dzieje.
Dobra koniec tego bełkotu.
Raczej i tak nikt tego nie przeczyta.
A tak na dobranoc