"Nikt nie podał pełnego opisu owej potwornej choroby, jaką jest niepokój. Ta dolegliwość duszy powoduje większe cierpienia niż wszelkie fizyczne niedomagania, jest bowiem podstępna, ulotna (...)
Idziesz się przejść w letni dzień, nie grozi ci żadna wielka katastrofa.
Nie powala cię tragicznie śmiertelna choroba ani wieść o śmierci ukochanej osoby na wojnie. Nie czyha na ciebie wróg, nie grozi ci prawdziwa tragedia, szpital, cmentarz, kostnica, proces o ciężkie przestępstwo, zbrodnia, koszmar. Nic się właściwie nie dzieje.
Przechodzisz przez jezdnię. Samochód cię nie potrąca. To nie ciebie wiezie karetka do szpitala St. Vincent. To nie twoja matka umarła. Twój brat nie zginął na wojnie. W raportach z katastrof nie pojawia się twoje nazwisko. Nikt na ciebie nie napadł, nie zgwałcił cię ani nie okaleczył. Nie zostałaś porwana. Nie byłaś na pokładzie klipera, który zatonął z dwudziestoma pasażerami na pokładzie. Nie trafiłaś do obozu koncentracyjnego ani na statek pełen uchodźców, którego żadne państwo nie chciało przyjąć. Nie gnijesz w hiszpańskim więzieniu, Franco nie torturował twojej rodziny. Nic z tych rzeczy.
Lecz gdy przechodzisz przez ulicę, wiatr unosi śmieci i nim dotkną twojej twarzy, masz poczucie, że te okropności zdarzyły się tobie, czujesz nienazwany niepokój, skurcz serca, duszności, ucisk bólu, przerażenie dźgniętej sztyletem duszy. Niewidzialny dramat. (...)
Każdy rozumie, czym jest głód, ból fizyczny, choroba, nędza, niewolnictwo. Ale nikt nie pojmuje, że chwila, w której przechodzę przez ulicę, jest dla mnie bardziej zabójcza niż konkretna katastrofa. Niepokój to bezgłośny krzyk kobiety, dobywający się z koszmaru."
[b]Anais Nin "Dziennik" t. 3[/b]