Bydgoszcz jest tajemnicą. Jest przygodą, która rozpoczyna się już na progu, z pierwszym krokiem zawisa na rzęsach ciągnąc powieki w wędrówkę snu, w lunatyczny spacer labiryntami ulic. To więcej, niż miasto - to wielkie oko Przeszłości, skręconej w dynamicznym wirze czasu. Hipnotyzuje swoim księżycowym spojrzeniem prowadząc człowieka jak w somnambulicznym transie. Kamienice oddychają pyłem opadającego tynku, otwarte usta kamiennych maszkaronów wydostają z siebie rozpaczliwy krzyk o chwilę uwagi, przechodzący w wyszeptane wspomnienie minionych lat, po czym milkną, stawając się na powrót nieruchomymi figurami. Tylko poddając się hipnozie magicznej atmosfery miasta można jednym spojrzeniem ponownie obudzić je do życia, usłyszeć ich śpiew, wsłuchać się dokładnie w każde słowo ich dziwnego języka, by nauczyć się zaklęć otwierających wrota czasu. Postępując krok naprzód wstąpić na inny poziom rzeczywistości, na którym umysł, odurzony symboliką, błyskawicznie dostrzega i przetwarza wszystkie detale.
Zmysły wyostrzają się, chłoną strumienie nowych doznań płynących z innych czasów, mających swe źródło w nieśmiertelnym duchu ziemi. Powietrze gęstnieje, staje się ciężkie, jakby przygniecione upalnym żarem Meksyku. Nad Bydgoszczą zaczyna unosić się ta sama atmosfera smutku i dekadencji, co w opuszczonych miastach Majów z ich zapomnianą kulturą, pustymi piramidami świątyń, których schody obmyła ofiarna krew, ruinami posągów, popękanymi murami pogrzebanymi przez nieprzebyte puszcze. Bydgoszcz, z jej majestatem gotyckich kościołów, skąpanych w kolorowym świetle witraży, z pełnymi przepychu budynkami dawnych lóż masonerii, ze starymi, popękanymi kamienicami, których niedoskonałości kryją architektoniczny kunszt przed oczami niewtajemniczonych profanów, z bogato zdobionymi murami wydzieranymi miastu przez reklamowe tablice, sklepy, nowoczesną dżunglę.
Głębiej. Mosiężne serca rozkołysanych dzwonów uwalniają rozedrgane dźwięki niosące się echem w deszczową aurę wieczoru. Noc, miękko kołysana wiatrem, szkicuje cienie węglem gęstniejącej ciemności. Miasto zasypia. Blade, przymglone światła latarni odbijają się pomarańczowymi smugami w kałużach, drżąc delikatnie wraz z odgłosem kroków na mokrym chodniku. Spojrzenie błądzi wśród ogromu nieodkrytego piękna, wpada przez otwarte okna do opuszczonych pokojów z dwuskrzydłowymi drzwiami, otoczonymi misternymi zdobieniami z herbem u szczytu. Arystokratyczna elegancja, znaki o niemal astrologicznym znaczeniu. Tajemne życie ukryte pod cienką powłoką szarości, życie duchów, widmowe mieszkania, brukowane ulice, gazowe latarnie. Miasto ponad czasem, przemierzane równolegle w świecie zewnętrznym jak i wewnętrznym.
Przenikanie, unoszenie się lekko nad ziemią, wieczna podróż. Poddanie się sennemu kołysaniu Brdy na bulwarach, refleksom światła w wodzie przed operą, jesiennym wieczorom w Parku Kochanowskiego - pełnym majestatu, spowitym srebrzystą mgłą utkaną przez delikatne dźwięki fortepianu dobiegające z okien Akademii Muzycznej. Kosmiczna harmonia na wstecznej spirali czasu. Wędrówka zyskuje nowy wymiar.
Początek XXw. „Mały Berlin”. Plac Teatralny z jego wspaniałym gmachem, świątynią, w której kapłani wypowiadają długie zaklęcia dramatów, wykonują przesycone znaczeniami gesty odprawiając nad widownią oczyszczający rytuał, artystyczną ceremonię. Teatr jaśniejący złotym płomieniem sztuki, strawiony ogniem, a potem Feniks po raz ostatni odradzający się z popiołów. Jaskrawe skrzydła mitycznego ptaka unoszą powieki, wybudzają ze snu. Pozostaje Plac Teatralny z widmowym gmachem, którego zanikający zarys zdoła wychwycić jeszcze jedynie nadwrażliwe oko człowieka pozostającego na granicy światów, jawy i snu. Mistyka. Bydgoskiego somnambulika. Archeologa duszy.
_____________________________
Apel do miłośników zabytków Bydgoszczy:
[url]http://www.iwswiadectwo.pl/pages/apel.php?status=0[/url]