Moja aktywność fotoblogowa spadła coś ostatnio prawie do zera.
Czasami się nawet zastanawiam czy po prostu już nie wyrosłam z pisania szczegółowych sprawozdań z mojego jakże fascynującego życia ;)
mniejsza o to.
Jest niesamowicie gorąco, nie mam już co z siebie zdjąć i nawet mój super-wiatrak niewiele mi pomaga.
Na słodki sen nie mam jak na razie co liczyć więć wyładuję odrobinę moich pisarskich zapędów ;D
Dawno, dawno temu, za górami Cyr-Blanc...
Tylko żartowałam ;) muszę sobie po prostu odrobinę pomarudzić.
W sobotę mój ukochany rodziciel poinformował mnie, żę przylatuje do Polski i oto siedzę teraz cichutko jak myszka pod miotłą gdyż on sobei smacznie śpi w pokoju obok.
Pomijając fakt, że zniszczył moje przedwyjazdowe plany nie jest wcale aż tak źle.
W środę wraca do Irlandii, a ja wyciągam walizkę i pakuję moje sexy ciuszki i wyruszam zarywać Jersyjskie dupeczki. x)
tak, tak. To wszystko przez ten upał. ;) ;**