Wracałyśmy wtedy z Poznania,
tak słodko spała.
2005 rok.
Uśmiechnęłam się.
Aż mnie policzka zabolały,
tylko raz
rozmawiając z Karmen przez skype.
Nawet nie wie, bo nie zauważyła...
Coś odkryłam,
tylko brakuje mi odwagi.
Kupię sobie amerykańskie stare auto,
znajdę Prawdziwego Przyjaciela
i pojadę po autostradzie z żółtymi pasami
i pustym terenem lekko wyżynnym.
zatrzymamy się w nocy, gdzieś na uboczu i
będziemy leżeć przez nią całą na masce.
Patrząc w niebo, pijąc wino i jedząc Cheetosy.
Rozmawiać do rana będziemy o Bogu.
O wschodzie pomodlimy się razem
i pojedziemy dalej.