Codziennie przygryzała mocno dolną wargę. Nie wierzyła, że można tak bardzo potrzebować drugiej osoby. W głowie snuła plany na przyszłość - pierwszy raz w życiu. Dotychczas miała wielu mężczyzn. Nie było dla niej różnicy z kim idzie do kina, kto ją czule przytula czy mówi 'kocham'. Żadne zachowania nie robiły na niej wrażenia. Najdroższe prezenty, najpiękniejsze słowa - wszystko było niczym. Wystarczyło, że mężczyzna zrobił z siebie idiotę, okazał się zbyt przeciętny lub ciut dziwaczny, a ona znikała równie szybko jak się pojawiła.
***
Tamtego dnia była w nieprzeciętnie dobrym nastroju. W głowie tliła się wizja wieczoru spędzonego z nim. Miało to być najzwyklejsze koleżeńskie spotkanie mające na celu niezobowiązującą rozmowę na niewiadomy temat toczącą się przy butelce taniego wina. Przyszedł punktualnie, podczas gdy ona otulona w ciepły wełniany szal spacerowała z psem. Udali się na zakupy do pobliskiego supermarketu. O dziwo on zaproponował szampana. Kupili jeszcze jakieś piwo i złowieszczy 'balsam'. Rozsiedli się przed ekranem komputera i poczęli pić taniego rosyjskiego szampana. Oglądali jej fotografie, śmiali się, wygłupiali. Z każdym kolejnym wypitym kieliszkiem 'balsamu' ich zabawy stawały się coraz śmielsze. Spięła go kajdankami. Nawet się nie opierał. Płynęły kwadranse. Zmęczona usiadła na łóżku w pokoju, do którego wdzierało się jedynie światło dochodzące z kuchni. Skierowała na siebie strumień ciepłego powietrza z farelki. Zrobiło się jej błogo. Nawet nie zauważyła kiedy zjawił się on i obsypał namiętnymi pocałunkami. Speszyła się. Wróciła do jadalni. Usiadła ponownie na krześle przed komputerem zastanawiając się dlaczego to się stało. Dlaczego znów to się stało. On usiadł na podłodze, oparł o lodówkę i zaczął przepraszać. Chwilę później ona ponownie powędrowała do pokoju obok. On za nią. Ciepło farelki. Krótka rozmowa. Dwa oddechy. Znowu zaczęli się całować. Tym razem jeszcze namiętniej. Oboje stracili kontrolę nad sytuacją. Chwilę potem ona siedziała już okrakiem na jego biodrach, a on zaczynał ściągać jej bluzkę. Chciała tego. Nawet nie trzeba było jej pytać. Bez głębszego namysłu rozpięła mu bluzę wyrażając zgodę. Wszytko działo się w jakby nierealnie szybkim tempie. W rytm bicia ich serc. Działo się tak wiele, że ogromną sztuką było by spamiętać każdą minutę tej cudownej nocy. Nocy którą przeklinali jeszcze podczas jej trwania. Jednak oboje chcieli tego. Połączyła ich ta chemia. Chemia, o której wielokrotnie się mówi, a rzadko kiedy można stwierdzić, że to ona była sprawczynią jakiegoś zajścia. Tej nocy spisała się znakomicie.
***
Codziennie przygryzała mocno dolną wargę. Nie wierzyła, że można tak bardzo potrzebować drugiej osoby. Ta obojętna, nieczuła, często oschła i urzędowa kobieta, marzyła tylko by ją tulił. Chciała by chował ją przed całym światem w swoich silnych ramionach. Nie wiedziała skąd brał tyle siły. Nie mogła się nadziwić, że te męskie, silne dłonie potrafią ją pieścić w tak delikatny sposób.
***
Nie od dziś nie mogła o nim zapomnieć. Od dawna ją ciągnęło. Niesamowicie często wracała myślami do wspomnień tamtej nocy. Gotowa była korzystać z każdej okazji i spotykać się z nim jak najczęściej. Doszło do tego, że jej pożądanie przerażało ją samą…
***
wszystko nie tak...
nie tak.
;(