Wakacyjne niebo. I choć człowiek dorosły, pracuje na etacie i nie ma wolnego, to wciąż ciepło, słońce i błękitne niebo cieszą, wprowadzają w dobry nastrój. A dobry nastrój to dość istotna rzecz. Chociaż, kiedy pomyślę, że jutro poniedziałek, że budzik zadzwoni przed 6, że po 4 drzemkach będę musiała jakimś cudem wstać z łóżka, to dobry nastrój się rozmywa. Już czuję się niewyspana, a jeszcze spać nie poszłam. Jak już się zwlekę, pomiziam kotka, umyję zęby i wezmę kanapki z lodówki (to najważniejszy punkt programu) to na rower i pędem do pracy, żeby się nie spóźnić. Tu się na coś przydaje to, że szybko jeżdżę, po prostu jak jadę to żwawo, żeby ruchu nie tamować. Ostatnio koleżanki w pracy z podziwem i nutką zdziwienia mówiły, że ja to zap.... szybko jeżdżę, że wiedziały, że samochodem to zasuwam, ale że rowerem też, to się nie spodziewały. A ja po prostu jeżdżę szybko, bez względu na to, czym jadę. To idę spać, bo jutro rano trzeba będzie wstać.