Jesień zaczyna być wreszcie widać po dwóch słonecznych dniach, a mi się przypomniała sytuacja z lata. Wracałam z pracy rowerem, kończyłam właśnie taśtać się pod górkę, kiedy na chodniku, tuż obok, pojawiło się dwóch chłopców na hulajnogach. Byli w takim wieku, że spokojnie byłam dla nich starszą panią na rowerze. Za dużo się nie zastanawiałam, właściwie to wcale, i wołam: ścigamy się? Trafił swój na swego, bo chłopak także bez chwili zastanowienia odpowiedział radośnie: pewnie! I tak do końca górki byli z przodu, dawali nieźle, to im trzeba przyznać, ale cóż, z rowerem na 26-cio calowych kołach byli bez szans, starsza pani, kiedy już wjechała na równy teren, przegoniła ich i pojechała dalej swoją drogą. Dysząc nieco. Niech pierwszy rzuci kamieniem ten, w którym nie drzemie dziecko!