Od pewnego czasu smieszne zestawienia cyferek czy trudne do wymowienia nazwy napisy na etykietkach nie sa dla mnie tajemnica. Co wiecej - nie robia na mnie wrazenia. O, patrzcie. Jonizujący absynt.
Chemio, milosci moja.
[b]"Gdyby oczyścić drzwi percepcji,
Każda rzecz jawilaby się taka, jaka jest: nieskończona."
[i]Wiliam Blake[/i][/b]
Zawsze zastanawiało mnie czy tworzenie pod wplywem srodkow chemicznych (tak, roslinki to tez chemia, gdyby ktos proponowal wyzszosc zieleniny nad czystymi specyfikami). Przeciez to wszystko co wyszlo spod rak czlowieka na tripie pochodzi z glowy tworcy. Substancja pomaga tylko poszerzyc zdolnosc postrzegania, moze wyciagnac drugie dno. I trzecie.
Czy każdy utwór to sztuka?
Czy sztuką jest siegnac gleboko, gleboko w siebie i uzewnetrznic wrazenie, emocje, ubarwic istnienie, poddac watpliwosci namacalność i uswiadomic niemozliwe?
Nacięgam czapkę na oczy, osuwam się ziemi znad brzucha. Egészségére!