Guess who's back... Back again... Znudzony... Wszystkim man.
Taa, wróciłem. Po części z powodu nieustających wyrzutów sumienia (tylu fanów na głodzie... J.B., Czaro - wybaczcie), po części z powodu bardzo pomocnej osoby która tego się domagała, a po części również z powodu innych, mniej ważnych i rzadziej o sobie przypominających problemów.
Podczas mojej nieobecności wiele rzeczy się zmieniło. Ci którzy mnie znają wiedzą o nich, lecz i tak je wypiszę, dla niewtajemniczonych:
-przestałem się wygłupiać na każdym kroku
-ściąłem włosy
-znalazłem sobie dziewczynę
-spoważniałem
-zacząłem się długo i regularnie uczyć
-pozbyłem się wrednego i sarkastycznego poczucia humoru.
No, to najważniejsze zmiany jakie we mnie zaszły. Próba wypisania ich wszystkich byłaby mniej więcej tak sensowna, jak... Szukanie dobrej metafory do tej sytuacji, cholera, ja chyba żadnej nie znajdę. W każdym razie ten kto uwierzył w te rewelacje jest llamą, wszyscy inni niech czytają dalej.
Właściwie to nic się nie zmieniło od czasu ostatniej notki, choć znalazłem odpowiedzi na kilka dręczących mnie już od dawna pytań, jak np. na "Who's your daddy?". Kto by pomyślał, że chodziło o mojego tatę? ^^
Niestety, wiele pytań nadal pozostaje bez rozwiązania:
-Who's the bitch?
-Co gryzie Gilberta Grape'a?
-Jak ma na imię "przysłowiowa" Cześka stara?
I chyba najważniejsze, czyli:
-Gdzie jest Wall ffs*?! (*ffs-for fuck's sake, czyli na polski "oj motyla noga".)
Osoby znające odpowiedzi na powyższe pytania proszone są o bezpośredni i jak najszybszy kontakt z niżej podpisanym.
Tyle wstępu, sądzę, iż nadszedł już czas... Najwyższy czas... Nie, nienawiść zniszczymy w sobie kiedy indziej, teraz czas na info odnośnie zdjęcia.
Że ciacho jestem - wszyscy wiedzą (prócz brzydala Geda. Jeśli to czytasz, to wiesz, że nie mówię tego serio, jeśli jednak nie - jesteś brzydki -.-), ale okazało się, że w moim posiadaniu nie znajdują się żadne zdjęcia, na których bym dobrze wyszedł co dobitnie dowodzi tego, że nie jestem fotogeniczny... No cóż, nie jestem ideałem... Chwilowo.
Jak zapewne zdążyliście już zauważyć, na zdjęciu widać budyś, budyś, budyś oraz budyś no i jeszcze kawałek Geda (resztę pominę, bo to nic ciekawego). Budyś oczywiście stworzyłem (stworzyłem, a nie "robiłem") ja, bo kto inny wtedy był zdolny do sprofanowania go takimi grudkami? Nie to co teraz, w dzisiejszych czasach tworzę budysie o idealnej konsystencji, zapachu i smaku, a o grudkach nie wspomnę, bo ich ofc nie ma. Kto nie wierzy - zapraszam na budyś.
Zdjęcie zrobione (zrobione, a nie "stworzone") w domu Darka (pozdrawiam "Księcia Ciemności", do zobaczenia w maju xD) 11 sierpnia 2006 roku o 6:35, czyli o porze która idealnie się na budysiowanie nadaje. Dziwnym trafem tylko mi smakował, zresztą nie ma się co dziwić, przecież jestem koneserem budysiu, ale o tym cii ^^ Zdjęcie zrobione było podczas wspaniałego Zjazdu za który o którym kiedyś wspomnę, teraz nie czas i miejsce na to, w końcu ile można truć o wszystki i niczym?
Woo, w TV Jessica Simpson, co jest najlepsza oznaką tego, że czas kończyć (ja też nie wiem dlaczego... Ale cii ^^). Tak więc czas na... Genialne coś! Ba! Dzisiaj uraczę Was dwoma żartami typu "puk, puk", wersją light i hard core. Pierwszą zrozumieją osoby oglądające reklamy, drugą ludzie słuchający Liroya, czy też zaznajomieni z tekstem piosenki Scyzoryk (czyli tak gdzieś 80-90% ludzi odwiedzających mojego photobloga).
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wersja light:
-Puk, puk.
-Kto tam?
-Głodzillaaa!
-Aaa! @_@
-Żartowałem ^^
-Bardzo śmieszne -.- *pip*
Wersja hard (ocenzurowana ze względu na rzesze fanek odwiedzających mojego photobloga. Wszystkich zainteresowanych treścią oryginalną odsyłam do tekstu piosenki "Scyzoryk" Liroya.):
-Puk, puk.
-Kto tam?
-Ch**!
-Mój?
-Twój!
-Wyp********!
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Khem... No, to by było na tyle. Jeśli kogoś końcówka nie rozbawiła - przykro mi, jesteście normalni. Jeśli było inaczej - dzięki za dotrwanie do końca, kolejne notki będą już krótsze (nać klient nać paaaan...).
Z Bogiem, luz, and...
Be cool, just like żul.