Nah, spokojnie, to jeszcze nie jest ten od dawna zapowiadany powrót Żula. Niestety, jeszcze nie teraz...
Dlaczegóż to, spytacie? Odpowiedź jest równie prosta, co zaskakująca... El Burdello zmutowało się i podczas procesu sprzątania go, szprytnie przeniosło się na mój dysk twardy, co spowodowało znaczny bałagan we wszystkich rzeczach i miejscach łapiących się do kategorii "cokolwiek-gdziekolwiek".
Podsumowując jednym zdaniem: nie mogę znaleźć starych zdjęć, a do nowych nie mam chwilowo ekipy i atmosfery.
Ehh...
Życie...
No to teraz to, na co wszyscy czekają... Tak, dobrze myślicie...
Pora uraczyć Was (nie- tak- znowu- ciekawą) ciekawostką (a być może nawet kilkoma ciekawostkami) dotyczącą zdjęcia! Do rzeczy.
Zacznę od najważniejszego-to piwo nie jest moje. Jak wszyscy dobrze wiedzą, jestem abstynentem. Wspomniany przed sekundą napój, jak również (pseudo) kufel w którym się znajdował, należał do... No, nie wydam znajomych. Sami się domyślicie czyje to to to było, o ile będziecie dalej czytać.
Być może niektórzy z Was już zauważyli, że na zdjęciu siedz... Leżę na stole w jakimś barze. Otóż jest to jeden ze stolików na zewnątrz "restauracji" naprzeciwko naszego amfiteatru. Doborowe towarzystwo, wyborne jedzenie i wspaniała obsługa, żryć nie umierać. Gragh! Zapomniałbym powiedzieć, kiedy to wszystko się działo-Juwenalia br. W czasie gdy moi dwaj kompani (pozdrowienia dla Oskara i Kuby) zamawiali sobie jedzenie (oczywiście jako zawodowa pijawa skosztowałem ich-nie takie znowu złe były), ja zająłem się organizowaniem soli. I tak się przypadkiem ZUOżyło, że wpadła mi do kieszeni gdy nikt nie patrzył i erm... No i mieliśmy solną biesiadę (późniejsze losy solniczki nie są aż tak różowe, jakby sie mogło wydawać. Po wyzwoleniu z armii złej obsługi baru, została wcielona do sił lądowych El Burdello. Podobno do dzisiaj wala się po moim pokoju...). Po krótkiej chwili jeden z moich towarzyszy doszedł do wniosku, że głupio tak jeść bez czegoś do zmoczenia gardła i niewiele myśląc załatwił dwa kufle erm... Bosmana Czerwonego bodajże. Nie wiem, nie orientuję się. No a reszty można się domyślić-mój głupi pomysł, Jeffa (nie- aż- tak) głupi komórczak, no i rekwizyty (syf po frytkach, kubek z piwem i MOJA solniczka... Tylko MOJA...).
Pozostaje mi tylko napisać, że zabawa była przednia, choć trochę przykrótka.
A co mi tam, dodam jeszcze jedno genialne "coś", bo to już tradycja.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
-Puk, puk!
-Kto tam?
-Ja!
-Jaki ja?
-No, ja!
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Erm... Nie myślcie o tym za długo bo może się zdarzyć, iż dojdziecie do wniosku, że to głupie.
Więc luz, and...
Be cool, just like żul...