Wiece co? 

W zyciu trzeba miec cele. Ja swoj wlasnie zrealizowałem. Pamietam, jak podczas nocy kupały w poznaniu poszedlem z chlopakami pic pod pomnik armii poznan. Gadalismy o tym, ze robimy to, co wypada robic. Dokonujemy wyborow nie patrzac na nas, tylko podswiadomie kierujemy sie zdaniem i opinia innych, bo np. oni tego juz doswiadczyli. Wszystko fajnie i pieknie, ale oni naszego zycia za nas nie przezyja. Musimy brac sprawy w swoje rece. Nikt za nas tego nie zrobi. Myslalem, ze bedac w agencji, ktora wysle mnie na kontrakt za granice zobacze jakis skrawek swiata. Niestety, mam takie zezowate szczescie, ze maja na mnie tam olewke. Ciekawe jak dlugo. Doszeldem do wniosku, ze jesli nie oni pomoga mi w zwiedzeniu swiata to biore sie z bykiem za rogi i sam cos ogarne przy pomocy Natalii i innych ludzi. Tak to dziala. Oczywiscie, nie ma czego porownywac, kontrakt w Azji czy gdzies w Europie jest o miliard leveli wyzej niz pare dni stopem w Chorwacji, ale zawsze warto cieszyc sie z tego, co sie ma! 

Ludzie gadaja gapiac sie przed siebie (zazwyczaj tak sie robi, gdy sie opowiada na glos o marzeniach), ze chca podrozowac. Bo to takie fajne, nowe kultury, przezycia, wracamy bogatsi w doswiadczenia. Ale na gadaniu sie konczy. Nie wysciubiaja nosa poza swoja bezpieczna okolice i gadaja farmazony, ze wypad za granice jest drogi, ze maja zobowiazania itp. Nic bardziej mylnego. 

Nie chce tez w zaden sposob oceniac ludzi, ktorzy sami wybieraja nasz kraj jako cel swoich podrozy, chwala im za to. Ja sam niewiele wiem o potencjalnych kierunkach podrozowania po Polsce. Chodzi mi generalnie o gadanie, ze sie chce ale nic sie nie robi. Ludzie w moim wieku tak maja. Jezdza nad morze na najwieksza najebudne zycia do Mielna i wracaja w sumie niczego nie zobaczac. 

Wraz z Natala zdecydowalismy sie na wypad do Chorwacji stopem w ciagu 5 minut. Dzieki Bogu mamy takie charaktery, ze nikt nikogo niegdzie nie ciagnie. Idziemy (w sumie to biegniemy) przed siebie ramie w ramie. I taki ludzi wlansie lubie. Nie lubie ludzi, ktorzy mnie hamuja w jakims stopniu. Od takich osobnikow sie odcinam. Po co mi ktos, kto woli przesmierdziec caly dzien przed kompem zamiast ruszyc dupsko i jechac gdzies? Byle gdzie. Czy to rower, zwykly spacer, czy nawet glupie piwo w plenerze. Nie cierpie hamulcow. Bede to powtarzac do usranej smierci. Ludzie, mamy Dzieścia lat, kiedy jest lepszy czas na zaoszczedzenia 300-400 zlotych i wyjechanie gdzies? Ja na wycieczke do Rijeki wydałem kolo 300 zł, w porywach. I to tylko dlatego, ze komunikacja miejska jest dosc droga, no i 30Ź kosztował nas Wieden. No ale mniejsza. Kiedy bedzie odpowiedni moment, gdy zerwiesz sie z fotela i powiesz, kurde trace swoj czas? Wtedy, kiedy do okola beda biegac dzieciaki a Ty bedziesz miec jakis projekt czy inny feler do zrobienia w pracy? Trzeba korzystac z zycia, kiedy jestesmy mlodzi, piekni i szybko sie regenerujemy!

Nie pisalem od dawna takich notek, ale doszedlem do wniosku, ze musze tutaj wylac swoja opinie. Warto jest miec w zyciu pasje i sie im poddawac. Jesli jestes dobry/a w bieganiu, lub odnajdujesz w tym sens - biegaj. Lubisz malowac - maluj. Zapisz sie na warsztaty, nikt nie mowi, ze bedzie na poczatku latwo, ale od czegos trzeba zaczac. Tak jak ja - ja i Natala pojechalismy na Hel rok temu. Pomogl nam Pawel. Teraz, po roku uznalismy, ze czas siegac dalej. Poznalismy wspanialych ludzi z calej Europy, przestawilismy sie na "myslenie po angielsku". Musielismy liczyc tylko na siebie i wole dobrych ludzi. 

Apeluje: nie smierdz przed kompem, rusz tylek i przed siebie. Idz grac w szachy, ale na boga - ZNAJDZ CEL. 

http://www.youtube.com/watch?v=5Euj9f3gdyM