moc truchleje
ogień krzepnie
blask ciemnieje ...
tak właśnie rodzi się Bóg:
oddaje swoją moc, swój żar i swoje światło
i przychodzi na świat w kruchym ludzkim ciele.
Chce dzielić z nami nasz ludzki los.
I chociaż nieskończony - teraz już ma granice - takie jak my.
Ciężko jest rezygnować z siebie dla innych:
kolejny Adwent, kolejny opłatek - a my nadal czekamy,
że to ten drugi wyciągnie rękę na zgodę ...........
nie znosimy, gdy jesteśmy tylko od tego,
aby ktoś kolejny raz mógł się przy nas 'wygadać',
a nigdy nie spyta: 'A co u Ciebie?' ..................
moje JA
ciężko stanąć z boku oddając część siebie innym
w ciszy szarej codzienności,
bez fleszy, hałasu i pychy,
wśród najbliższych
Tak właśnie 'Bóg się rodzi'
a potem z krzyżem na ramionach
prowadzi nas do Zmartwychwstania
jeszcze tylko tydzień z kawałkiem
'Zwiastuję Wam radość wielką!
Narodził się wam Zbawiciel'