Staram się organizować sobie każdy dzień. W sumie wychodzi mi to od początku wakacji. Nie ma mnie w domu prawie cały czas, mam dużo ruchu. Mało jem, ćwiczę, chodzę, spotykam się za znajomymi. Podoba mi się to, niech te wakacje zlecą bardzo szybko. Błagam tylko żeby nie było takich upałów, wolę kiedy jest mi zimno. Nienawidzę krótkich spodenek. bluzek na ramiączka. Kocham bluzy, długie spodnie. Jestem już tak zmęczona, że nie mam siły nawet pisać. Wstaję rano o 6:30 i lecę na salę potańczyć. Szybko wrócę do domu, umyje się, ogarnę i lecę do kina z koleżanką. Potem spotkam się z chłopakiem i wrócę do domu pewnie o 22. I kolejny dzień zleci. Pięknie. Obym tylko nie miewała nieustannie chorych myśli. Jem praktycznie same owoce i warzywa. Chciałabym schudnąć dużo. Nie waże się bo to dla mnie za duży ból. Boję, strasznie się boje. Nie chce się ważyć, mierzyć. Najzwyczajniej w świecie się tego boję. Jestem tchórzem..