Ostatnio w pracy nachodzą mnie pewne refleksje. Tam gdzie pracuję jest lekka harówka. Wiem na pewno, że nie chcę tak żyć. Chciałabym bardzo robić to co lubię. Nie chcę pracować, bo muszę mieć na utrzymanie tylko chcę utrzymywać się z tego co kocham. Pragnę, aby moja praca była przyjemnością... Bardzo lubię śpiewać i chciałabym w przyszłości śpiewać bardziej na poważnie, ale nie sądzę bym miała do tego warunki. To znaczy, myślę, że nie potrafię pięknie śpiewać. Super by było pójść w rozrywkę. Jakiś kabaret lub coś. Najgorsze jest to, że brakuje mi ludzi, którzy by mnie wspierali i najważniejszego, odwagi. Dlaczego nie mam odwagi ?? Może boję się po prostu ryzykować ? Wiadomo, najłatwiej jest powiedzieć : " to bez sensu, pewnie to nie wypali, nie uda się" Jest taka możliwość, ale również może się udać. Dlaczego tak bardzo boimy się ryzykować, nie lubimy porażek ? Przecież "upadki" uczą nas, najłatwiej uczymy się na własnych błędach. Musimy brać pod uwagę, że wygłupimy się czasem, wielu będzie nas krytykować. Wiadomo, tak już w życiu jest, ale nikt nie przeżyje naszego życia za nas. Musimy walczyć o swoje... Kurczę, niby potrafię napisać tyle pozytywnych rad, rzeczy, ale sama nie potrafię z nich korzystać. Może, gdyby ktoś inny napisał to co ja teraz, to bardziej bym się nad wszystkim zastanowiła...
Jestem strasznym tchórzem, nie daję sobie rady z wieloma rzeczami. Chcę, aby ktoś mnie wspierał i popierał nawet najgłupsze pomysły.
Mam tyle pomysłów w głowie, ale brak zapału do ich realizacji...
http://www.youtube.com/watch?v=-sWnEWpS_fA