troszkę się zapomniałam. Mam dość tego że cały czas chudnę po czym przybieram. Najgorsze jest to że potrafię wytrzymać prawie miesiąc bez żadnego podjadania, potem jestem zmuszona skosztować czegoś i zaczyna się szał, szał... po jednym głupim kawałku. Dlatego mówię koniec.
Nadodatego to lenistwo które mnie ogarneło, masakra...
Trzeba zebrać dupę i brać się do roboty!
jutro zaczynam częściej odwiedzać to miejsce bo ono mnie motywuje.
Mam nadzieje że ruszę chociaż tyłek pobiegać..
51, a było już pieprzone 48.