Coś we mnie pękło..
Już nie walczę..
Niema po co .
Niema o co..
I tak nie mam nic..
Uwielbiam tą moją jebaną bezsilność..
Tak jak myślałam ..
Pokonała mnie na całej linii.
Zresztą i tak już od dawna nie miałam o co walczyć..
Tylko na ślepo wmawiałam sobie, że to nie koniec..
Trzeba było poddać się wcześniej..
Nie zniszczyłabym tylu osób i rzeczy..
Bo od zawsze tylko to mi wychodzi..
I jak zawsze wmawiałam sobie, że komuś zależy..
To tylko moje chore urojenia..
A wasza czysta przyzwoitość ..
I to mnie boli..
Mogliście mnie wszyscy wyprowadzić z błędu na wstępie..
Ale teraz już to wszystko jest nie ważne..
Niema mnie dla nikogo..
Jestem wrakiem, pustym, zniszczonym, bez wartości...