Pewnie już było, jest stare, kiczowate i mam to gdzieś. Bo może (ale tylko może) niedługo się tam wybiorę ponownie. Nie mam w życiu innych radosnych perspektyw, więc będę się trzymać chociaż tego.
I całkowicie rozumiem co i dlaczego, ale nienawidzę pojęcia "dynamika zdarzeń" (muszę wsypać tacie sól do herbaty, za to, że je wprowadził). Życie jest proste i nie wciskajcie mi kitu, że nie. Po prostu lubimy je sobie utrudniać. A to rujnuje moje plany.
Jest późno, jestem zmęczona, mam imieniny (W tym roku zmieniam taktykę - będę to ogłaszać wszem i wobec, może chociaż rodzice się nauczą, że koniec lata = imieniny. Chociaż w sumie to nie obchodzę, ale co mi tam.) i prawdopodobnie nie powinnam nic publikować - to coś w stylu "masz gorszy dzień - nie pisz".
Wczorajszy dzień był porażką i nie będę brnąć we wcześniejsze, bo ostatnie parę lat generalnie wygląda tak samo.
Powspominałam sobie dzisiaj moje dzieciństwo. W planie mam skonstruować o tym całą notkę i podać link osobom zainteresowanym, dzisiaj jednak poprzestałam na oglądaniu filmów animowanych Disneya i FOX. To było dziwne.
Szczęście robi z ludzi nudziarzy. Przepraszam, ale to prawda i uszami mi wychodzi ta wszechogarniająca słodycz. To tylko spychanie problemów na bok, jak już się wszystkie zawalą, to dopiero będzie armagedon. Nie mówię też, że wszyscy powinni użalać się nad swoim ciężkim losem i rozumiem, dlaczego jest jak jest. Może ja też chciałabym zobaczyć jednorożce strzelające z tyłka tęczą. Albo może trafiłam po prostu na nieodpowiednich ludzi.
I chyba dokładnie o to chodzi. Bo nie znoszę mojego środowiska i ludzi, którzy mnie otaczają. To taka kiepska parodia - patrzę na nich i nie mogę uwierzyć, jacy są ograniczeni i jednowymiarowi. (Nie mówię o konkretach tylko o ogóle.) Raczej mogłabym coś zmienić, ale nie mam... no, tego czegoś w każdym razie. Może lubię po prostu się nad sobą użalać. Albo może chcę, żeby samo przyszło.
Ale ja to osobny temat, nie na dzisiaj i nie na bloga.
Mam 15 lat i jestem cyniczna.
Niektórzy wciskają mi, że to przypadłość ludzi inteligentnych. Wygodnie w to wierzyć.
Jutro się okaże, czy mam kaca moralnego. I dam notkę na czarno, żeby nie było, może z jeden idiota się znajdzie.
there is no such a thing as beautiful goodbye