Dawno mnie nie było i to nie dlatego, że założyłam instagram, który traktowałam wykpiewczo i w końcu mam gdzie wstawiać swoje żałosne zdjęcia obuwia i pożywienia, co mnie uszczęśliwia. Jest też taka możliwość, że czekałam na moment, aż mój los urządzi mi kolejny chłodny kabaret i proszę - doczekałam się. Wyobraźcie sobie, że jedziecie sobie samochodem, szosujecie sobie po pięknych ostrowskich ulicach, przy otwartym oknie, bo jedynym lekarstwem na wasz katar jest powietrze uderzające o waszą mordę, słońce świeci jak oszalałe, wasze podrażnione oczy od choroby zwilżają się jak popierdolone i nagle - bum, auto staje. Na środku skrzyżowania. Centralnie na środku. Oczywiście historia z życia wzięta. Nie zdziwię was pewnie faktem, że owym kierowcą byłam ja. Oczywiście również ja zostawiłam samochód na środku skrzyżowania na światłach awaryjnych, tylko po to by biec do najbliższej stacji po benzynę. Żeby nie było za łatwo kanister musiałam wygrzebać z pobliskiego kontenera. Kobieta pracująca - żadnego wyzwania się nie boi. Przez chwilę poczułam się jak w filmie. Oczywiście z nas dwóch - czyli mnie i mojej mamy, to ja jestem oazą spokoju i pierwsza reakcja mojej rodzicieli - czyli łzy, spotkały się z filmową odpowiedzią: ŁZAMI MI BAKU NIE NAPEŁNISZ. Majestatycznie, prawda ? Zastanawiam się tylko co pomyślał o mnie pracownik stacji, gdy na pytanie 'gdzie pani zostawiła auto? ' ja chciałam pokazać na skrzyżowanie, a tam.. nie było auta. Sama byłam zaskoczona, ale twarz trzeba zachować więc w jego stronę poszybowała odpowiedz 'gdzieś jest, niezmiennie z pustym bakiem, ile płacę? '. Okazało się, że miły Pan motocyklista odholował je na bok, szkoda w zasadzie, stanie po środku skrzyżowania i obserwowanie poirytowanych kierowców sprawiło, że zapomniałam o tym, jak bardzo rozłożyła mnie choroba w jeden dzień i jak bardzo jestem w plecy z pracą naukową.
Pozdrawiam serdecznie.
Syrena.
Tylko obserwowani przez użytkownika underherskin
mogą komentować na tym fotoblogu.