MISS NOTHING 

nie ma to jak dostac balsam do naczyn i czekolade na dzien kobiet, dzieki lukaszkowi jeszcze malego tulipana, takze uratowal wszystko. wieczor tez bardzo w porzadku, powiedzmy ze tak. zabieranie sobie telefonow, wypisywanie durnych postow na fejsie typu 'kocham tego i tego', 'jestem gejem' itd, najs rili. no a teraz musze zakowac 9 tematow na sprawdzian z historii, dokonczyc rozprawke, przeczytac ostatni rozdzial <na szczescie> kamieni na szaniec, cos tam napisac notatki o idealnym nauczycielu (brunet, 180, niebieskie oczy, piekny glos, mily, zabawny - caly moj), powtorzyc sobie trzy strony slowek na angola i zjesc lasagne. poniedzialek z moim kochaniem pawelkiem zajecia artystyczne, mam nadzieje, ze jakos dam rade bez zawalu serca przez niego, oh :*  pierwszy tak ciezki weekend, jakos nie przejmuje sie juz tak bardzo tym, ze sie staczam na samo dno i nie chce mi sie w ogole uczyc. chce juz cieple dni, nienawidze jak pada, grrr. moze tak juz maj? albo kwiecien plz. PS: jest +iles stopni, troche padal deszcz i wsztstko zamarzniete, dziwnie. zimno troche, ide czytac moze, bo juz 4, a ja jestem w dupie.