Boski chillout sie konczy, ale nie, nie zaluje ani chwili, bylo cudownie i chce wiecej takich chilloutow.
I moze wszelkie plany sylwestrowe poszly sie jebac, nie bylo zle, spedzilam go z dwoma osobami, ktore
kocham i wlasciwie to nie potrzeba mi bylo niczego wiecej. Basiuuuu, dziekuje Ci, ze przyjechalas
i spedzilas ze mna te dluugie (szczegolnie noca ^o^) 5 czy tam 6 dni. Co z tego, ze mialysmy sie
uczyc codziennie i uczylysmy sie jeden, jedyny raz, i tak bylo bosko, agrrrahah.
Tak samo jak opiekowalas sie mna o 3 rano w sylwestra w piwnicy i palilas ze mna na chilloucie<3
i nie przejmowalas sie tym, ze mialam na sobie 1/4 rajstop i caly goly tylek w taki mroz, choc
wcale tego mrozu juz potem nie czulam<3
kooooocham Cie.
a teraz kochani, powrot do szarej codziennosci.
Jutro szkola.
jak dobrze, ze tylko do srody...